PW student goes to UK

środa, kwietnia 12, 2006

Zyciowe wybory....

Tak sie wczoraj zlozyło, że była okazja żeby pójść z niejakimi ziomakami z PW na tzw piwko czyli browara. Umówiliśmy sie na godzinę 18 niestety PKP oczywiście przez ostatnie 3 miesiące nie poprawiła swoich usług więc musialem się spóźnić 20 minut przez pociąg + 20 minut przez rozkład jazdy. Kiedy zaszedł żem do malowniczego miejsca znanego wszem i wobec jako DS Mikrus, zastałem tam Grzegorza Lecha i Krysztofa siedzących przez kompem i zbijających się... oczywiście ze mnie i z mojego bloga... Skądinąd wiadomo, że jak nie ma się z kogo zbijać to należy się zbijać ze mnie ale to już taka naleciałość. Podeliberowaliśmy jeszcze jakieś 20 minut po czym stwierdziliśmy, ze być może najwyższy czas wyruszyć na tę epicką wyprawę w poszukiwaniu wolnego miejsca w pubie tudzież innej knajpie. Podróż nie okazała się aż tak prosta gdyż zwiedziliśmy chyba ze 4 miejsca zanim w swoje gościnne progi jak zwykle przyjął nas bar Leszek (zbieżność imion przypadkowa... Leszek nie prowadzi żadnych barów... jeszcze). Usadowiliśmy się wygodnie i poczęliśmy sączyć napój o złocistej barwie i niewątpliwie lepszym smaku niz angielskie pseudobrowary. Zbijalismy sie ze wszystkiego tudzież z wszystkich, powspominaliśmy trochę różnych cytatów które przewinęły sie przez nasze studia i było naprawdę miło. Niebezpiecznie zbliżała się jednak godzina 21 o której to byliśmy jednak umówieni w DS II (albo I nigdy nie rozróżniam) na żwirkach w celu spotkania się ze znajomymi informatykami z UW (i oczywiście najlepszą psycholożką Moniką), przekroczenie tego nieprzekraczalnego terminu groziło mi i Lechowi utratą pewnych ważkich części ciała więc nie mogliśmy za bardzo przeginać. Wyszliśmy więc od Leszka koło godziny 21:00 wcześniej jednak wymyślając doskonały pomysł, że przecież chłopaki mogą pójść z nami, mimo że nie byli zaproszeni, to przecież student UW studentowi PW równy. NO i tutaj niestety pojawil się mały zonk, bo taki jeden stwierdził, że bardziej woli pisać kolejny projekt z grafiki niz pić z nami i Marcinem Finlandię... bardzo mnie i Leszka to ubodło i nie wiem czym będzie się musiało to indywiduum teraz wykupić, żebyśmy zapomnieli o tym afroncie.... ale jak napisałem w tytule życiowe wybory są trudne....

Na żwirkach było super. zaszliśmy tam koło 22 i juz już myśleliśmy że udało sie nam wślizgnąć do akedemika nie zostawiając ządnego dowodu tożsamości poszlismy jednak do sklepiku na dole i to niestety okazał się błąd. Bo bardzo miła pani z portierni przypomniała sobie, że weszło kilku takich podejrzantych typów i stwierdziła, ze potrzebuje jednak naszej karty mieszkańca.... ja nie wiem czyżb az tak źle nam z oczy patrzyło. I powiedziała jeszcze, że zaraz mamy wracać i tylko bez dowcipów.... Nie wiem w sumie o co chodziło z tymi dowcipami ale jednak to nie było śmieszne:). Na górze chłopaki powitali nas chipsami i luksusową i jak zwykle w pokoju o dźwięcznej nazwie 920 było bardzo wesoło. Rozmawialiśmy o rzeczach wszelkich z każdym kielonem były to bardziej głebokie tematy, a to co tam na Uw słychać i dlaczego oni cały semestr się opieprzają potem robia projekty na koniec a i tak są uważani za najlepszy wydział informatyki, dlaczego Ronam się żeni i gdzie jeddziemy na wakacje itp itd.

Wstałem dzisiaj o 9 rano... poszedłem radośnie p na uczelinię porozmawiać z moim promotorem i bardzo dobrze się rozmawiało... udalo mi sie przekonac do zmiany tematu co niezmiernie mnie cieszy.

pozdrawiam

7 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

"Kiedy zaszedł żem do malowniczego miejsca znanego wszem i wobec jako DS Mikrus, zastałem tam Grzegorza Lecha i Krysztofa siedzących przez kompem i zbijających się... oczywiście ze mnie i z mojego bloga..."

"... znanego wszem i wobec jako spamblog." :P

2:58 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Sprostowanie:
Ten jeden chciał być wstanie pisać projekt z grafiki następnego dnia.

3:00 PM  
Blogger luckyluke said...

tym bardziej nie rozumiem czemu nie poszedł z nami pić... duże rozczarowanie czego nie omieszkaliśmy z chłopakami podsumować kilkoma dosadnymi słowami typu: terefere

4:44 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Wy też terefere. :P

5:49 PM  
Blogger Lechu said...

A ja mysle ze jednak dobrze by Grzesiowi zrobilo gdyby od czasu do czasu szadzxiel mu etkos kpoa w dupe:)

10:16 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Lechu, co za czasy...

11:07 AM  
Blogger luckyluke said...

Takie czasy, że już nawet z najlepszym ziomakiem nie można na wódkę kulturnie pójść bo projekt musi pisac.... uważam że naprawdętak sie nie powinno robic zwłaszcza jak koledzy sa tylko 2 tygodnie w polandzie

10:41 PM  

Prześlij komentarz

<< Home