PW student goes to UK

środa, marca 29, 2006

Bombardowanie Łukasza

Chciałem o tym właściwie napisać już wczoraj ale jakoś tam bardzo zagłębiłem się w robienie XSLT ze nie dalem już rady. W poniedziałem poszedłem na imprezkę do klubu zwane Park End gdzie generalnie na wejściu kasuja 4 pounds. Wcześniej jednak poszedłem do moich znajomych w sąsiednim akademiku zaprawić się odpowiednio:) Zaszedłem więc niezwykły kawał drogi do sympatycznych żabojadów i zauważyłem że odchodzi tam regularna libacja. Było ich circa 8 osób i niestety tylko ja nie mówiłem o francuzku (a mówiła mama ucz się chłopcze języków). Dogadaliśmy się wszakże w międzynarodowym jezyku współczesnych studentów i juz za chwile wiedziałem jak jest zdrowie po francuzku. Asortyment był bogaty. Wódeczka oczywiście też była, z tym ze szanowni koledzy nie piją jej tak ja my Słowianie z dalekiej północy tzw. shotami tylko mieszaja z jakąs colą albo innym świństwem. Ale niejaki Tibo powiedział, że koniecznie musze z nim wypić B52. Szczerze mówiąc nie wiedziałem o co chodzi ale zostałem zapewniony że bardzo dobry jest. Wpadłem w lekką konsternację gdy zobaczylem co stoi przede mną jakąś minutę później... 3 warstowa mieszanka Kahlui, Bayley'sa i Cointreou która w dodatku płonie na wierzchu.... I mam to wypić w 2 lykach w 5 sekund. Na szczescie pozwolono mi zdmuchnąc płomień... no trudno raz się żyje, ale nie żałowalem naprawde pyszny drink... musze w domu zakupic tylko odpowiednie składniki.

Impreza jak impreza. Głośna muzyka duz ludzi.. piwo się pije. Minęła szybko i intensywnie bez jakiś większych ekscesów. Ale po imprezie chłopaki stwierdzili ze zrobimy sobie małe afterparty.... No i znów piłem tym razem dużo wszelkich drinków w postaci bialy rusek, ciemny rusek, kamikaze:) no ale chyba za bardzo było nas slychać bo około 3:40 przyszedł cieć (tutaj zwany hall wardenem) i stwierdził, ze jesteśmyza bardzo głośno i mamy sobie juz pójśc.... PRzykro się nieco zrobiło no ale co było począć. Dobrze, że następnego dnia nie było zadnych wykładów...

Dzisiaj zakończyłem pracę z XSLT i bardzo mi z tego powodu dobrze. Poza tym wczoraj byłem na Taekwondo i wróciłem tak zmęczony ze zasnąłem jak tylko padłem na łózko ale było świetnie. W ogóle po świętach na jakis turniej jadę... trzeba będzie sklepać czyjeś asses:)

tymczasem idę coś wszamać bo Lechu w kuchni buszuje i robi chińszczyzmę.... trzeba sprawdzić czy daje radę:)

pozdrawiam i dziękuę za uwagę

1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Ładnie to tak wkrecac kogos jakimis bombowcami?;)

10:14 PM  

Prześlij komentarz

<< Home