PW student goes to UK

wtorek, lutego 21, 2006

nie wiem co mam napisać

Ponieważ Faktycznie nie wiem co mam dzisiaj napisać, więc poniższy post pewnie będzie nudny jak flaki z olejem, zachęcam Cię więc drogi czytelniku jeśli na przykład jesteś zmęczony, albo nie masz dużej wytrzymałości na jakieś głupowty, albo zwyczajnie Ci się nie chce to zaptrzestań czytania już teraz, na końcu nie ma żadnego Sikreta, ani nagrody:) Jeśli jestes naprawdę maniakiem mojego bloga to pewnie i tak co 10 sekund odświeżasz tę stronę w poszukiwaniu choćby maleńkiego edita (których nigdy nie robią) albo nowego posta więc moje przekonania Cię, że dzisiejszy post jest słaby raczej i tak nic nie dadzą, więc nie będę się nawet na to silil ;) To tyle tytułem przydługiego nieco wstępu.

Dzisiejszy dzień byl raczej mało interesujący. Zaczynam obawiać się czy przypadkiem nie popadam w rutynę. Dzisiaj dla odmiany, żeby nie było ze nic nie robię po tym jak skończyłem trimowanie właśnie czytam Marciniaka ale potowrnie nie chce mi się tego robić. Wcześniej czas spędzalem w tak potwornie niesamowitym miejscu jak szkoła, w której to słuchałem niesamowitych rzeczy. No dobra jeden wykład była interesujacey jeden zaś był przeciętny. na tym przeciętnym slajdy lecą z prędkością, ktora niemal przekracza zdolność oka do rozróżniania pojedyńczych obrazów. Nie za dużo zostaje mi przez to w glowie ale co ciekwsze fragmenty wyłapuje z pomiędzy powodzi spamu informacyjnego, który jest w nich zawarty. Bob zresztą bardzo często się do nas uśmiech szukając na twarzach zrozumienia dla swoich slajdów wydaje się jednak (wysnuwam swoją śmiałą hipotezę biorąc pod uwagę liczbę studentów, którzy nie dali rady i musieli zamknąć oczy na wykładzie podpierając głowę rękami), że jednak nie znajduje na nich zbyt wielu wyrazów uznania. Niestety chyba nic nie jest w stanie poradzić na to więc uśmiecha się dalej (niczym Ronaldinho) i przeskakuje kolejne tysiace slajdów (myśle, że u nas na całym roku jest tyle slajdów ile tutaj na 2 wykładach).

Drugi wykład spowodował był, iż moja atencja faktycznie zostala skierowana na właściwe tory a nie na złe wszelakie rozmowy z Lechem o grach albo o innych pierdołach tudzież interesowanie się co robią pozostali studenci z grupy. Wykład traktował o bezpieczeństwie i kryptografi a więc a rzeczach, których natura jest ciekawa i warta poznania. Jednakowoż prowadzący zaznaczył od razu na początku,, że w głębokie detale nie będzie się wdawał ponieważ nie ma takiej palącej potrzeby. Wielce zawiedzion znalazł żem to stwierdzenie, niesetety musiałem się nim ukontentować. Przede mną stała więc wizja słuchania 2 godzin o wszelakich funkcjach haszujących i innych algorytmach szyfrowania, które spłodziła była reka ludzka w czasach historii (zainteresowanych zachęcam do dalszego studiowania tematu na przykład kwadrat Vigenera albo Chińskie Twierdzenie o resztach uważni czytelnicy zaiste zajmującym znaleźć mogą). Potem zaś czekała mnie część praktyczna zawierająca jakże trudne i skomplikowane zadanie jakim było porównanie szybkości algorytmów szyfrujących wymagających ode mnie iście epickich zdolności obslugiwania komputera, gdyż ponieważ musiałem aż ściągnąć ze strony przedmiotu niewyobrażalne 4 programy (każdy dla innego algorytmu) i wykonać je po czym spiać czasy do odpowiedniej tabelki. Nauczon doświadczeniem lat poprzednich oczekiwał żem, że przynajmniej napisanie sprawozdania z tejże laborki czeka mnie. Nic jednak takiego się nie stało. Właśnie spostrzegłem, że niewyobrażalne farmazony tutaj prezentujem niniejszym przestaje to czynić.


Potem wróciłem do domu...
Zjadłem obiad (Leszek stwierdzil, że odgrzewanie zimnych kotletów na patelni jeśli się ma mikrofale to strata czasu podobnie jak gotowanie brokuła do kotleta bo przeciez sam kotlet wystarcza)....
Pograłem z Lechem na kompie
Napisałem posta....
Ide czytać Marciniaka...

To już koniec nie ma już nic, jesteście wolni możecie iść... (a może coś jest tylko schowane)

Edit: Chyba nikt nie wyczaił wilece tajnego sikreta, którego jednak zamieściłem na tym poście... Zobaczymy czy ktos jednak wyczaic o co chodzi bo jestem rozczarowany...

5 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

A zjecia Panie Dziekan to gdzie sa?:)

8:30 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Ty tam nie czytaj Marciniaków, tylko tensorów się ucz ;-) A tak poza tym to mieliśmy pierwsze bartuzelki i odniosłem wrażenie, że DJ Bartuzel zaczął prowadzić ten przedmiot od końca :|
Au revoir!

9:11 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Ja tam miałem wrażenie, że nie podzielił się z nami tym co wypił wcześniej ;)

9:41 AM  
Blogger Lechu said...

Ale żeś zrobił podkop...

Długi się nie bał, banalne to było, napisałem proste przekształcenie XSLT, które mi wskazało winowajcę. Już zagadka o trinketach była trudniejsza:P

3:18 AM  
Blogger luckyluke said...

Ja nie mówiłem, że to będzie trudne zadanie ale przecież nie za łatwo było je znaleźć:) w sumie jestes drugi bo Marek pierwszy wyczaił o co chodzi

11:37 AM  

Prześlij komentarz

<< Home