PW student goes to UK

wtorek, lutego 14, 2006

Prawie wytrymowalismy

Dzisiejszy dzień była bardzo ciekawy. Udało mi się spać 5,5 godziny. W sumie nie wiem dlaczego ale tak jakoś wyszło. Niektórych moich znajomych zapewne ucieszy wiadomość, że nie będę już wysyłał flot, gdyż z Lechem stwierdziliśmy, że konsumuje to za duzo czasu i generalnie powiedzieliśmy dość. Wracając do dnia..

Wstawało mi się dość cięzko dzisiaj, właściwie to szykowała się nawet powtórka z poprzedniego wtorku kiedy to udało mi się zaspać, ale tym razem Lechu stanął na wysokości zadania i mnie normalnie obudził. Tak oto zaczął sie najdłuższy na uczelni dzień czyli wtorek...

Pierwszy wykład jest z XSLT i czlowiekiem Kaczorem. Bardzo spoko człowiek, zwracamy się do niego po imieniu czyli Bob, dodam może że ma jakies 50 lat ale w sumie mamy kolegę na roku w podobnym wieku (a i jeszcze 2 koleżanki:D) więc chyba powinniśmy sie już przyzwyczaić, ale siła doświadczenia jednak większa:). Bob coś usilnie starał się nam dzisiaj przekazać, jaki to ten XSLT jest przydatny i w ogóle świetny ale nie za bardzo mu się to udawało bo ja akurat stwierdziłem, że troszkę pośpię ale wałczylem dzielnie i jak tylko glowa opadała mi nramiona zaraz się budziłem. Ta iście epicka walka trwała bite 2 godziny. Dodam może, że tutaj w salach słowo ciężka atmosfera to zbyt 'lekkie' określenie. Po prostu się wchodzi i pada pod ciężarem duchoty zgromadzonej w tym pokoju. Myśle, ze wywietrzników nie mają za dobrych a okna za bardzo szczelne (tutaj special thanks are due to nieszczelne okna na polibudzie). Potem nastąpiła przerwa i generalnie poszliśmy popytać się Boba o co chodzi z projektem. Coś tam sobie wyjaśniliśmy powiedzieliśmy mu nara i poszliśmy na 1,5 godzinna przerwę obiadową.

Oczywiście nam wystarczyłaby na przykład półgodzinna ale tutaj wszystko jest bardziej rozwlekłe i niestety trzeba siedzieć tyle ile trzeba. Potem nastąpił koljny i naszczęście ostatni już dzisiaj 3 godzinny wykład. Jednak zamiast czlowieka żaby mieliśmy wykład z człowiekiem Kłopotkiem... Niestety koleś mówi tak niewyraźnie, że cieżko zrozumieć chociaż co drugie słowa, całe szczęście, że są slajdy więc można co nieco zczaić. W sumie za chwilę okazało się, że właściwie nie trzeba rozumieć co człowiek mówi, bo mówi w tempie tak abusrdalnie wolnym, że wszyscy trzej (ja Lechu i Stappu) po prostu zastanawialiś,my się czemu jeszcze nei wstawił tam odnośnikow na przykłąd do efektu cieplarnianego... Żaden z nas trzech do tej pory nie spotkał się z technologią xQuery ale naprawdę ostatnie 5 slajdów wystarczyłoby, ze przyswoić całośc wiadomości z Tego wykładu. Nasi współkoledzy z oczami pełnymi podziwu i respektu patrzyli się jednak na slajdy i wykłądowce i calym sobą chłoneli zawarte tam informacje... No cóż pewnie widać, że jesteśmy inni... Zadaliśmy jednak 2 podchwytliwe pytania i człowiek odpowiedział nam szczerze, że nie wie, ponieważ my też nie wiedzieliśmy nie byliśmy na niego źli, sprawdzimy sobie sami w domu (chociaż on też powiedział, że sprawdzi). Aha zapomnialem dodać, że pomimo tego, że siedziałem przy otwartym przezornie oknie to w połowie wykladu mój orgaznizm stwierdził, że mimo wsyzstk onei może za dlugo już słuchać i zdaję się, że zdrzemnałem się na momencik (dosłownie 10 minut do przerwy). LEszek jak się okazalo też dzielnie mi towrzyszył.

Wróciliśmy do domu była 17:30. O 1900 zaczęliśmy trymować. Właściwie chcieliśmy zacząć bo zadzwoniliśmy do Grześka, żeby się spytać czy właściwie dobrze myślimy. Niezawony wujek Dobra Rada Grzesiek wyklarował nam większość rzeczy i kiedy już już mieliśmy się wziać za kodowanie Leszek powiedział.... Ale jestem śpiący.. po[patrzyłem na niego ze strachem w oczach czyżby kolejny dzień bez trimmingu... Niestety tak się skończył.. Ale jutro Lech powiedział, że NA PEWNO już będziemy kodować.. miejmy nadzieję, że nam się uda...

Zamówiłem jeszcze bilety na powrót p oświętach. Okazało się, że za bilet w czerwcu płace 3 zł + 130 opłat lotniskowych ale nispodzianka czekałą mnie na powrót po świetach. W weekend po świetach żeby wrócicc tanimi liniami bynajmniej nie można liczyć na tanie bilety. Nawet kurde w Locie jest jest taniej. Sam bilet kosztuje na przykłąd 300 zł albo i więcej. Stwiedziłem ( i koledzy też zresztą), że właściwie pod każdym względem optymalniej będzie wrócic we wtorek. Po pierwsze 200 do przodu po drugie dłużej w domu. Mieliśmy jeszcze opcje, żeby wrócić w ogoóle tydzień później ale Stappu zauważył, ze za dużo bulimy za akademik i właściwie to się nie bardzo opłaca....

No to tyl chyba na dzisiaj. Aha walentynki są dzisiaj... no tak jakoś nie zauważyłem.. Ale jestem bezserca

trzymajcie się ciepło

5 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Trzy tygodnie za granicą no i proszę - "polski trudna języka"

10:49 AM  
Anonymous Anonimowy said...

"...ale wałczylem dzielnie i jak tylko glowa opadała mi nramiona zaraz się budziłem."

Ciężkie, nieustanne, trzygodzinne, cotygodniowe treningi u senseja Marciniaka uczyniły z Cibie prawdziwego mężczyznę.

10:55 AM  
Blogger luckyluke said...

Trzeba to powiedzieć, że Marciniak ukształtował pewne cycht osobowości takie jak zbijanie się na wykładach co też czynimy bardzo często.

11:39 AM  
Anonymous Anonimowy said...

Hi all!. Alone on Valentine's Day? Adult live chat & Movie Pages Try to find partner in your area!
Enjoy

1:49 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Hi all!
Check out search engine:BD search You can find all in your area.
Try to find

8:41 PM  

Prześlij komentarz

<< Home