PW student goes to UK

wtorek, marca 07, 2006

Krzysztof zmarł

Właśnie przed chwilą dotarła do mnie tragiczna wiadomość. Otóż zostało mi przekazane, że Krzysztof nie dał rady. Wiem, że dla wielu osób było on ważną postacią i jednocześnie niebalnym człowiekiem, stąd krótka tutaj wzmianka o nim. To pełne patosu zdarzenie nie powinno przejśc bez echa. Czytelniku czytający tego bloga, nieważne czy znałeś Krzysztofa czy nie zatrzymaj się przez chwilę i popadnij w zadumę, czemu musiał umrzeć.....

Tymczasem musze napisać, że dzisiaj niestety dobiegł końca mój 6-dniowy weekend. Tak wiem, że nie powinienem tego pisać, będąc studentem PW gdzie niekiedy nie ma nawet 6 dni ferii zimowych ale trzeba przyznać, że nieco mi się udało. Bo akurat wczoraj było powtórzenie materiału (nieobowiązkowe więc nie poczuwałem się do obowiązku:)) a dzisiaj przypadkiem wykładowcy zastrajkowali w imię czegoś niesety nie wie wiem czemu a nie chcąc wyjść na łamistrajka przykładnie nie pojechałem do szkoły. Jutro musze się zebrać w sobie bo mam zajęcia. Nowy tydzień pracy się zaczyna.... i właściwie kończy o 13. Niesetty trzeba jeszcze zawlec się do Finance i pozbyć się kolejnej wielkiej ilości kasy za przywilej mieszkania tutaj a potem jakieś zakupy chyba. Oczywiście czwartek i piątek wolne wiec chyba pouczę się nieco z nudów bo nie wiem nie czuję się sobą acodzinne imprezowanie za dorog wychodzi:)

Ponadto dzisiaj na treningu nadwyrężyłem sobie chyba mięsień, bo cholernie mnie boli i wcale a wcale mi się to nie podoba. Dzisiaj po raz pierwszy miałem na sobie ochraniacze i robiłem za fighting dummy. Miałem to nieszczęście że akurat ćwiczyłem z niebieskimi i czarnym pasem i nieco mnie skopali:) W sumie na szczeście tylko na siniakach sie skończyło:) W czwartek nie wiem czy pójdę bo musze kończynę zaleczyć a ponadto w czwartek to juz nie mają być żarty tylko prawdziwy sparring i jeszcze przyniosą mnie w 3 częściach więc idę wykupić wysokie ubezpieczenie na życie...

pozdrowienia z kraju gdzie właśnie zaczęło mocno padać;/ i przepraszam ze długi czas niepisania na blogu;/ ale naprawdę w niedzielę nic się niedziało a pisanie że wstałem i zjadłem obiad nie należy do najciekawszych

1 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Mogłeś jeszcze dodac wyrazy współczucia dla Marysi i bliźniaków - załamani

10:20 PM  

Prześlij komentarz

<< Home