PW student goes to UK

sobota, marca 04, 2006

Przedwczoraj wczoraj i trochę dzisiaj


Czwartek był dniem który na pewno minął spokojnie. Udało mi się właściwie wykurować i raczej nie jestem już chory. W czwartek również dostałem mundurek do teakwondo i moje bardzo trendi zdjęcie zamieszczam poniżej. Teraz już na pewno nie będę się mógł opędzić o tych ton listów od fanek po tym jak to zdjęcie zostanie opublikowane. Na treningu nauczyłem się czegoś co nazywa się Poom-se i chodzi w tym o to, że niby walczę z kilkoma wyimaginowamymi przeciwnikami jednocześnie ale wykonując sekwencję predefiniowanych technik. Podobno jest to niezbędne żeby zdać na wyższe poziomy więc trzeba się tego uczyć. Aha wspominiałem wam, ze umiem już liczyć po koreańsku??:)

A na tym zdjęciu jestem szybszy niż migawka aparatu nawet chuck przy mnie wymięka.

Jak być może niektórym wiadomo wczoraj przyjechał do nas sokrates coordinator naszej uczelni znany też jako Lucjan Stapp. Duzą część wczorajszego dnia spędziliśmy więc z nim. Najpierw stwierdziliśmy, że wybierzemy się na zwiedzanie Oxfordu. Udało mi się więc pstryknąć nieco fotek które tutaj zamieszczam. Główną atrakcją, którą zwiedzaliśmy był Christ College, który połączony jest z katedrą więc ten college sprawia naprawdę wrażanie monumentalnego. Zwiedzanie naprawdę sprawia przyjemność a witraże w katedrze są naprawdę niesamowite. Niestety nie umiałem im zrobić dobrych zdjęć więc muszę się przejść do Piotrka i obczaić czy jemu może lepiej nieco się udalo to zrobić.

W sumie dużo zdjęć zrobilem ale oczywsity jest, ze po pierwsze część jest marna i nawet nie poprawiałem ich nic a mój upload tutaj jest tak żałosny że wgrywanie tutaj fotek to jest prawdziwa męczarnia. Ten internet tutaj to jest naprawdę jakaś porazka. I wcale nie jestem pewien czy nie jest to wina beznajdziejnych łączy, po prosut czasem nie da się w ogóle wejść na żadną stronę ( w tak zwanych godzinach szczytu) co jest nie do pomyślenia na starej dobrej PW.




Z ciekawszych rzeczy wczoraj niezależnie od Piotrka S. znaleźliśmy sklep z polskim żarciem. Drogo tam jak cholera ale wysupłałem jakieś tam pieniądze i kupiłem sobie prawdziwe polskie 2 żywce. Kosztowały jedyne 9 zł każdy ale warto było Leszek z kolei nie chciał chyba pić tego szlachetnego trunku i wolał przyinwestować w Pawełka(taki batonik) za 0.5 funta ale nie było to chyba trafiona decyzja.

Wczoraj miało miejsce zdarzenie bez precedensu. To że sobie chodziliśmy po mieście z Panem Stappem to jeszcze nic. Przecież każdy sobie może chodzić po mieście. ALe potem o godzinie 18 poszliśmy do pubu razem z Nim i to On stawiał (właściwie to chyba Unia Europejska ale ja się guięw tej biurokracji). No i kto teraz jest dobry?? Proszę ja was takim osiągnięciem na pewno nie może się pochwalić zbyt wielu studentów. Pogadaliśmy sobie całkiem na luzie i było naprawdę miło:) I naprawde nie mam gorączki i nie majaczę. To się wydarzyło naprawdę. No teraz to już chyba czeka nas tylko browarek z porf. Marciniakiem. Może go nawet zaprosimy jak wrócimy:) Tak tak prosze państwa takie wydarzenia są naprawdę wyjątkow i należy je dokładnie dokumentować. Niestety około godziny 20:30 musieliśmy z Lechem opuścić to szacowne grono gdyż ponieważ byliśmy zaproszeni na urodziny do Manu. Szykowała się konkretna imprezka z konkretnymi napojami ponadto nie można zawieźć jednego z najlepszych ludzi jakich tu poznaliśmy. Miejmy nadzieję, że dr Stapp nie potraktował tego jako afront i jak wrócimy to jeszcze będziemy studentami Pw. Pożegnaliśmy się więc grzecznie i poszliśmy i zmieniliśmy lokal.

Urodziny to była zwykład domóweczka w kuchni w bloku Manu. Jedzenia było dużo napojów wyskokowych też i co najważniejsze ludzi też troszkę było więc mozna było co nieco pogadać. Poznaliśmy wspóllokatorów (a właściwie współlokatorki bo mieszka z 5 dziewczynami) Manu na imprezie znalazł się również Karl i Lucile oraz Alex kolega Manu. Gadaliśmy sobie w najlepsze, popijając francuzkie jedzenie jakimś baccardi czy innym whisky. Oczywiście było kilka sytuacji w których nie mogliśmy z Lechem przestać się smiać (tak to niestety jest jak jest z 10 osób i tylko 2 rozumieją polski:) i mi się naprawdę podobało. Poznałem też 3 japonki niestety wpływ alkoholu na moją głowę uniemożliwił mi dobre skojarzenie ich imion z twarzami zwlaszcza że były tak podobne że wcale a wcale nie ulatwiały sprawy. Około godziny 3 wróciliśmy do domu z Lechem uhahani i zadoweleni z wypadu i radośnie poszliśmy w kimę.

Dzisiaj w sumie mieliśmy coś robić do courseworka ale na razie nie udało się nam. Przecież się nie będę narzucal z pracą jeszcze chłopaki pomyślą, że jestem jakimś pracoholikiem. Nawet miałem moment słabości i zadzwoniłem do Piotrka niestety nie odebrał, na gg też nie odpowiada więc prawdopodobnie nie ma czasu pisać teraz. Wielce zlą jest ta sytuacja gdyż znowu się lenię ale zawsze na łóżku dzielnie czeka modelowanie i naprawdę pragnie żebym je pochłaniał. Staram się poierać temu niecnemu czarowi ale nie wiem czy jest to dobra technika...

To w sumie tyle mam nadzieję, że zdjęcia przypadły wam do gustu, jak styram Stappa żeby w koncu udostępnił swoje foty to wgram nieco więcej bo naprawdę nie mogę go już od 2 tygodnie do tego zmusić.


pozdrawiam serdecznie

3 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

no taak...w takim szlafroczku to rzeczywiscie zadna sie nie oprze;)

10:34 PM  
Anonymous Anonimowy said...

Nie chciałbym Was martwić, ale z tego co widzę na fotach, to trafiliście do Fight Club'u. ;)

3:50 PM  
Anonymous Anonimowy said...

i Łukaszu już złamałeś pierwszą zasadę;)

10:17 PM  

Prześlij komentarz

<< Home