PW student goes to UK

niedziela, października 08, 2006

Lucky Luke and Gorgeous Greg go to the party

I stało się. Wzbiliśmy się z Grzesiem na zupełnie nowy poziom komunikacji. Ale to musiało nastąpić, w końcu pięc dni i 4 noce w tym samym pokoju z jednym łóżkiem musi zmienić stosunek między kumplami. Teraz jesteśmy z Grzesiem naprawdę blisko.... TAk przynajmniej myślą współlokatorzy Grześka. Pewnie te jęki późną nocą tak rozbudziły ich wyobraźnię:) A poza tym wczoraj pzrygotowywałem dla nas obiad... resztę sami sobie chyba dośpiewali.

Ale nie szkodzi ja dzisiaj już wyjeżdżam i będzie miał cały semestr na odbudowanie swojej reputacji. Mówi, że już po moim wyjeździe zacznie nad tym intesywnie pracować....

Wczoraj był ostatnia nocka moich doś już długich wakacji. Nie było ta jakieś absurdalne party w trakcie którego wszyscy szaleli i w ogóle byłoby jakoś szczególnie "wild" ale daliśmy radę wypić pół litra a także uderzyć do całkiem zajebistego baru. Spotkaliśmy tam dwóch ziomów Grzesia, którzy razem studiują motorsport racing engineering. Wypiliśmy parę browców nagle zrobila się pierwsza, jakiś niezły idiota zaczął wszystkich wyrzucać z baru bo stwierdził, że niestety już zamykamy, a chłopaki stwierdzili, że jutro jest wyścig f1 o 5 rano więc chyba już kończymy imprezę... A ja miałem jeszcze co najmniej 2/3 kufla piwa , nie zamierzałem zostawić tego na zmarnowanie więc musial skonfiskować kufel. Teraz stoi dumnie w kuchni, jako zdobyczny. Ponieważ w Anglii do klubów o godzinie 1 rano nie opłaca się zupełnie chodzić, z takiego oto powodu, że o 2 zamykają a za wejście trzeba by jakieś 5 funciaków zabulić, więc faktycznie opcje się kończyły.

Mój zespół z VR-ów zapewnie już wielce się cieszy, że będę mógł z nimi intesywnie zacząć projektować system, jako że pełnię wielce odpowiedzialną funkcję szefa:)

Ehh.... koniec pięknych wakacji... nadłuższych w moim życiu, w sumie chyba najlepszych... Nie będzie podsumowań, nie będzie refleksji, myślę że wystaczy stwierdzenie że było

ZAJEBIŚCIE



p.s. Special thanks are due to blogger for hosting blog

2 p.s. Miejmy nadzieję, że Grzesiu jednak zmusi się w sobie i będzie pisał tego bloga.

3 p.s. Więcej postów już naprawdę nie będzie

czwartek, października 05, 2006

The day After Fubar, the day with Taekwondo

Tak jak mówiliśmy tak zrobiliśmy.... znaczy sięposzliśmy na fubar.... i byliśmy przynajmniej FU może jeszcze nie bar.:) Dośc powiedzieć, że na wspomnianym przyjęciu nosiliśmy forsforyzujące obręcze w bardzo dziwnych miejscach....

Poznałem Chrisa, ziomaka Grześka. Jest on sympatycznym niemcem, z którym można dużo gadać. Aha poznałem też wspóllokatorow Grzesia. Są to peirwszoroczniaki poza jednym typem. graliśmy wczoraj w taką grę never have i ever... która polega na powiedzenie czego sie nigdy w życiu nie robiło a potem jeśli ktoś ze zgromadzonych to zrobił to pije a jeśli nikt ze zgromadzonych tego nei zrobił to pije ten kto to powiedział. Może po którce ich przedstawie używając LEsiowej notacji człowiek-coś.

pokolei
Petros czyli człowiek-grek - niech was jednak nie zmyli, jest londynczykiem ale rodowitym Grekiem. Bardzo spoko typ, można z nim na luzie pogadać, i oczywiście bardzo smakuje mu żubrówka. Nigdy nie sikał pod przysznicem

Ben czyli człowiek-pedzio - wygląda, zachowuje się i w ogóle chyba nim jest. Też anglik, nie gadałem z nim za dużo ale wczoraj na popijawie w kuchni miał na sobie makijaż.... (podkreślone oczy).. dziwny człowiek. Nigdy nie był w cambridge

Martin czyli poważny człowiek - Jak sam mówi przyjechał sie tutaj nauczyc angielskiego. Za dużo nei gadaliśmy i nie pil z nami wczoraj

Sofie rodowita Afrykanka, pochodzi z Zambii i jest blondynką, do tego białą. Czasem coś powie i nigdy nie kupiła sera w sklepie

Emma Angielka, uroda jak u Angielki mówi jak Angielka i strasznie ciężko ją czasem zrozumieć. JEst abstynentką!!!! studiuje historię i marketing i ogólnie też da się z nią spoko pogadać. Nie pamietam czego nigdy nie robiła

a dzisiaj jeszcze Teakwondo za bandycką cenę 4,5 funta!!!! Ale spotka się starych znajomych i będzie spoko. Ciekawe jak bardzo nei mam formy:D

no dobar to by było chyba tyle na razie

następny update z tej udręki w Oxfordzie jutro:)

środa, października 04, 2006

Wielki powrót (z serii wielkie ucieczki)

Wydawało się to niemożliwe, nieprawdopobne, niesamowite, zdumiewające, przekraczające ludzkie pojęcie..... ale tak jestem z powrotem w

Oxford

!!!! (co oczywiście dla niektórych oznacza, że nei jestem na PW czyli uciekłem z zajęć). Przekraczając ludzki granice wysiłku wymknąłem się pod osłoną nocy, i udało mi się uciec.... uciec przed strasznym losem... niestety tylko na chwilę.... Korzystam z gościny niejakiego Grzegorza B. znanego niektorym pod pseudonimem el_nino, który ukrywa sie tutaj właśnie przed karcącą, długą, szponiastą i zamkniętą ręką dziadzia wraz z jego wiernymi przybocznymi Joanny i NA czyli najlepszego asystenta. Zbieg a ja wraz z nim ukrywa się w Warneford Hall pokój d3e.... Jest to azyl, oaza spokoju. Grzesiu niestety nie chce prowadzić zapisków swojego bohaterskiego czynu (najczęściej z powodu braku czasu, gdyż cały czas musi imprezować albo rozmawiać z innymi ludźmi albo robić inne ciekawe rzeczy jak teakwondo).... Jestem tutaj ścigany, ale jednak czuje sie wolny. Jeszcze wczoraj kiedy byłem na PW, na TEJ specjalizacji i miałem zajęcia z Tą Joanną, dowiedziałem się ile będę musiał pracować, ile będę musiał siedzieć, walczyć z kodem.... i przypomniały mi się piękne czasy, czasy wakacji.... tak bardzo zapragnąłem do nich wrócić.

Dzisiaj poszliśmy na wykład. Jeden z czterech, na które uczęszcza Grzesiek. Był bardzo trudny, niczym pzredmiot humanistyczny u nas. A el_nino wspominał jeszcze coś o laborkach zatytułowanych paint_guide. W ramach gratyfikacji z ten wielki czyn z jego strony musiałem złożyć ofiarę z 1,4 litra wódeczki.

A dzisiaj czeka nas jeszcze Fubar, czyli pewnie wrócimy bardzo zmęczeni. Wiem, że mój i Grześka zuchwały czyn musi spotkać kara. Za taką niesubordyancję musimy zostać przykładnie ukarani. Ale teraz gniew ludzi tworzących TĘ specjalizajcę skupi się na tych 7, którzy zostali w kraju. Jest mi szczerze przykro, że muszą teraz siedzieć i uczyć się bibliotek do programowania gier 3d, i imprementacji w nich fizyki, a także rozwiązywaniem równań różniczkowych.... nie mogą pójść na imprezę, czy obejrzeć sobie w spokoju filmu.. jest przecież tyle notatek z wykładó do przeczytania.

nic to bracia bądźcie silni... niedługo znów będę z Wami:)

pozdrawiam